grudzień 2020
BILANS DODATNI
0 9
Porozmawiajmy...
i nie postawimy na hodowców dużych
stad, którzy będą prowadzić skup bydła
czy trzody chlewnej, to pośrednicy do-
konają ostatecznego rozkładu hodowli
w Polsce. Stąd wniosek, że tylko spółki
czy spółdzielnie, czyli inaczej współ-
działanie, mogą być tzw. lekarstwem
na całe zło.
■
Mówi się o tym od wielu lat. Na całym świe-
cie jakoś sobie poradzili...
– Dzisiaj są dwa elementy, które w czasie
dwóch epidemii (ASF, COVID) mo-
głyby zmienić sytuację – w hodowli by-
dła eliminacja pośredników, w hodowli
trzody chlewnej – konsolidacja z prze-
twórcami. Firmy, które są korporacjami
z kilkoma, kilkunastoma podmiotami
pokazały, że można się zjednoczyć, po-
łączyć i świetnie sobie radzić na rynku
wewnętrznym i zagranicznych. Dlacze-
go korporacyjna firma z Tarnowa dosko-
nale radzi sobie z wołowiną, a nasi uboj-
nicy mówią o 80-procentowym spadku
uboju w ciągu ostatniego pół roku? Od
15 lat powtarzam, że jeśli ktoś chce li-
czyć się nie tylko na rynku lokalnym,
to musi się włączyć w większą grupę.
Samą jakością, którą się chwalimy; samą
piękną wizytówką Polski, jako kraju or-
ganicznego, samą działalnością promo-
cyjną – nie podbijemy świata. Marka
polska na świecie nadal uzależniona
jest od tego, jak wielki kapitał wspo-
może polskich producentów żywności.
Inni nam pokazują, że tak należy robić,
trzeba więc na nich zwracać uwagę i na
nich się wzorować.
■
Czy w związku z ASF i COVID-19 nastą-
piły duże zmiany w eksporcie polskich pro-
duktów mięsnych?
– Handel zagraniczny odbywa się na 50
procent naszych możliwości. Do Unii
Europejskiej sprzedajemy w zasadzie
bez zmian. Do krajów trzecich na pół
gwizdka. Ale trzeba pamiętać, że sprze-
daż wołowiny doWłoch, Hiszpanii czy
Holandii spadła o 80 procent. Z powodu
koronawirusa zamknięto gastronomię
w Polsce i w Europie. A to HoReCa
była głównym odbiorcą znakomitego
polskiego mięsa wołowego. W Polsce
spożycie wołowiny już spadło radykal-
nie, a tak znakomicie urosło – między
innymi z powodu wzrostu zainteresowa-
nia restauracji i burgerowni – z 1,5 do 4
kilogramów na osobę. Od czasu naszego
projektu „Weź się za wołowinę” spoży-
cie wołowiny w Polsce wzrosło ponad
dwukrotnie. Wkażdej dobrej restauracji
wołowina jest daniem obowiązkowym.
To znaczy była do chwili ich ponownego
lockdownu. Dania na wynos to zaledwie
20 procent tego, co sprzedawano wcze-
śniej. Traci nie tylko gastronomia, tracą
hodowcy i przetwórcy.
■
A do tego dochodzi jeszcze sprawa ubojów
religijnych i potencjalnego zagrożenia ich li-
kwidacją w Polsce.
– Na temat „Piątki Kaczyńskiego” myślę
tak, że każdy polityk, który chce zabrać
głos w tej sprawie, powinien najpierw
odwiedzić ubojnie i naocznie sprawdzić,
jak wygląda ubój rytualny i tradycyjny.
Podstawą myślenia polityków o dobro-
stanie zwierząt od urodzenia zwierzęcia
do uboju jest wiedza. Ogromna prośba
do ludzi, którzy będą procedować nad
tą ustawą (moim zdaniem w obecnej sy-
tuacji nie powinna być procedowana) –
obowiązkiem jest pojechać i zobaczyć,
jak wygląda ubój. Żaden proces uśmier-
cania zwierząt przeznaczonych na kon-
sumpcję nie jest humanitarny – to jasne.
Ale skoro jesteśmy mięsożerni, musimy
się z tym godzić. Tu nie wystarczy tylko
przekonanie o słuszności sprawy. Trze-
ba wspierać się autorytetami naukowy-
mi i wiedzą na temat wartości mięsa po
uboju tradycyjnym i religijnym. A róż-
nica jest przecież kolosalna. Tu potrzeba
poważnej dyskusji, zanim podniesie się
rękę w głosowaniu. Ja od początku by-
łem za tym, żeby tę ustawę podzielić na
trzy odrębne – o zwierzętach futerko-
wych, domowych i uboju religijnym. Nie
można ich wrzucać do jednego „gara”…
■
…i wmawiać braku empatii dla zwierząt.
– Nie przeczę, że zdarzają się przypadki
złego traktowania zwierząt. Takie sytu-
acje należy piętnować, a sprawców ka-
rać. Sprawą podstawową dla nas nie jest
ubój rytualny, ale brak regulacji w kwe-
stii tzw. leżaków, czyli chorych i starych
zwierząt kierowanych na rzeź. To jest
podstawa w procederze handlu woło-
winą. Za to trzeba się wziąć. Już akty
prawne były prawie gotowe. To jednak
stanęło w miejscu, a w tak trudnych dla
wszystkich czasach rozpętano burzę wo-
kół uboju religijnego.
■
Gdyby tak się stało, że tzw. piątka dla zwie-
rząt weszłaby w życie, to nasz poziom eks-
portu, ale także spożycia wołowiny w kraju,
drastycznie spadnie.
– Gdyby rząd włączył się do działań,
które pozwoliłyby na otwarcie Chin na
mięso wołowe z Polski, nie mielibyśmy
teraz tak ogromnych problemów ze zby-
temwołowiny. Jeśli chce się coś zabrać, to
trzeba dać coś w zamian. Przecież ogra-
niczanie ubojów religijnych to zabiera-
nie pieniędzy hodowcom i przetwórcom,
a więc utrata podatków dla państwa…
Ubój religijny jest – moim zdaniem –
tematem zastępczym. Uważam, że to
nie jest patriotyczne, aby skłócać ludzi
w tak trudnym momencie. Komu na
tym zależy, by zarządzać kryzysem?
Czy nie lepiej żyć w pokoju i w spoko-
ju robić biznes? Jedno jest pewne – kto
dzieli rolnika z przetwórcą, zginie od
własnej broni, którą jest niewiedza. Zda-
rzały się już takie sytuacje, że starano
się skłócić te dwie grupy, wmawiając, że
wina za niepowiedzenia leży po stronie
przetwórstwa. Tymczasem jest on tak
samo ważnym elementem w całym łań-
cuchu produkcyjnym, w którymwszyscy
jedziemy na tym samym wózku. Skłó-
canie tych środowisk jest gilotyną dla
eksportu i dochodów państwa. Przeciw-
nik jest gdzie indziej. Największym na-
szym wspólnym przeciwnikiem są sieci
handlowe. Tu ogromna rola UOKiK,
do którego od 5 lat wysyłamy monity
w sprawie nieprawidłowości na linii
producenci i handel. Owszem, UOKiK
wziął się za jedną z sieci i nakazał za-
płacenie wielomilionowej kary, ale nie
za zbójeckie zasady współpracy z do-
stawcami, a pokazywanie innych cen na
półkach, a innych przy kasie. O regulo-
waniu zasad współpracy z producentami
znów zapomniano. A przecież w czasie
koronawirusa, gdy nie działa większość
branż, to właśnie polscy przetwórcy są
jedynym dostarczycielem podatków do
Skarbu Państwa. Może jednak warto
sprawdzić, ile CIT zostawiły zagranicz-
ne sieci w Polsce, a ile oddały do swoich
macierzystych firm? To nie może być
kolejny temat tabu.
■
W listopadzie pojawiły się dane dotyczące
eksportu polskiej żywności po trzech kwar-
tałach. Są budujące.
– To prawda. Mówią o tym liczby: eks-
portowaliśmy produkty rolno-spożyw-
cze wartości 25,1 mld euro (wzrost o 6,7
proc). Dostawy do krajów UE to 20,1
mld euro i wzrost o 4 proc. Wartość eks-
portu do krajów trzecich to 5 mld euro
i wzrost o 17 proc.! Nie psujmy tego, co
działa dobrze. I to jest nasz apel do rzą-
dzących – nie duśmy polskiej gospodar-
ki nieprzemyślanymi projektami w tak
trudnym dla kraju czasie. Dodatkowym
argumentem, by nie wprowadzać jakich-
kolwiek nieprzemyślanych decyzji poli-
tycznych w czasie pandemii COVID-19
jest drastyczne tąpnięcie w listopadzie,
które wyraża się 30-procentowym spad-
kiem koniunktury. Dotyczy to całej
branży spożywczej i, niestety, najbardziej
branży mięsnej. Jeszcze miesiąc temu za-
mówienia z sieci były nie najgorsze, ale na
grudzień są niemal zerowe. I pamiętajcie,
że przed nami najbardziej trudny w bran-
ży miesiąc – styczeń...
■