Previous Page  9 / 44 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 9 / 44 Next Page
Page Background

grudzień 2020

BILANS DODATNI

0 9

Porozmawiajmy...

i nie postawimy na hodowców dużych

stad, którzy będą prowadzić skup bydła

czy trzody chlewnej, to pośrednicy do-

konają ostatecznego rozkładu hodowli

w Polsce. Stąd wniosek, że tylko spółki

czy spółdzielnie, czyli inaczej współ-

działanie, mogą być tzw. lekarstwem

na całe zło.

Mówi się o tym od wielu lat. Na całym świe-

cie jakoś sobie poradzili...

– Dzisiaj są dwa elementy, które w czasie

dwóch epidemii (ASF, COVID) mo-

głyby zmienić sytuację – w hodowli by-

dła eliminacja pośredników, w hodowli

trzody chlewnej – konsolidacja z prze-

twórcami. Firmy, które są korporacjami

z kilkoma, kilkunastoma podmiotami

pokazały, że można się zjednoczyć, po-

łączyć i świetnie sobie radzić na rynku

wewnętrznym i zagranicznych. Dlacze-

go korporacyjna firma z Tarnowa dosko-

nale radzi sobie z wołowiną, a nasi uboj-

nicy mówią o 80-procentowym spadku

uboju w ciągu ostatniego pół roku? Od

15 lat powtarzam, że jeśli ktoś chce li-

czyć się nie tylko na rynku lokalnym,

to musi się włączyć w większą grupę.

Samą jakością, którą się chwalimy; samą

piękną wizytówką Polski, jako kraju or-

ganicznego, samą działalnością promo-

cyjną – nie podbijemy świata. Marka

polska na świecie nadal uzależniona

jest od tego, jak wielki kapitał wspo-

może polskich producentów żywności.

Inni nam pokazują, że tak należy robić,

trzeba więc na nich zwracać uwagę i na

nich się wzorować.

Czy w związku z ASF i COVID-19 nastą-

piły duże zmiany w eksporcie polskich pro-

duktów mięsnych?

– Handel zagraniczny odbywa się na 50

procent naszych możliwości. Do Unii

Europejskiej sprzedajemy w zasadzie

bez zmian. Do krajów trzecich na pół

gwizdka. Ale trzeba pamiętać, że sprze-

daż wołowiny doWłoch, Hiszpanii czy

Holandii spadła o 80 procent. Z powodu

koronawirusa zamknięto gastronomię

w Polsce i w Europie. A to HoReCa

była głównym odbiorcą znakomitego

polskiego mięsa wołowego. W Polsce

spożycie wołowiny już spadło radykal-

nie, a tak znakomicie urosło – między

innymi z powodu wzrostu zainteresowa-

nia restauracji i burgerowni – z 1,5 do 4

kilogramów na osobę. Od czasu naszego

projektu „Weź się za wołowinę” spoży-

cie wołowiny w Polsce wzrosło ponad

dwukrotnie. Wkażdej dobrej restauracji

wołowina jest daniem obowiązkowym.

To znaczy była do chwili ich ponownego

lockdownu. Dania na wynos to zaledwie

20 procent tego, co sprzedawano wcze-

śniej. Traci nie tylko gastronomia, tracą

hodowcy i przetwórcy.

A do tego dochodzi jeszcze sprawa ubojów

religijnych i potencjalnego zagrożenia ich li-

kwidacją w Polsce.

– Na temat „Piątki Kaczyńskiego” myślę

tak, że każdy polityk, który chce zabrać

głos w tej sprawie, powinien najpierw

odwiedzić ubojnie i naocznie sprawdzić,

jak wygląda ubój rytualny i tradycyjny.

Podstawą myślenia polityków o dobro-

stanie zwierząt od urodzenia zwierzęcia

do uboju jest wiedza. Ogromna prośba

do ludzi, którzy będą procedować nad

tą ustawą (moim zdaniem w obecnej sy-

tuacji nie powinna być procedowana) –

obowiązkiem jest pojechać i zobaczyć,

jak wygląda ubój. Żaden proces uśmier-

cania zwierząt przeznaczonych na kon-

sumpcję nie jest humanitarny – to jasne.

Ale skoro jesteśmy mięsożerni, musimy

się z tym godzić. Tu nie wystarczy tylko

przekonanie o słuszności sprawy. Trze-

ba wspierać się autorytetami naukowy-

mi i wiedzą na temat wartości mięsa po

uboju tradycyjnym i religijnym. A róż-

nica jest przecież kolosalna. Tu potrzeba

poważnej dyskusji, zanim podniesie się

rękę w głosowaniu. Ja od początku by-

łem za tym, żeby tę ustawę podzielić na

trzy odrębne – o zwierzętach futerko-

wych, domowych i uboju religijnym. Nie

można ich wrzucać do jednego „gara”…

…i wmawiać braku empatii dla zwierząt.

– Nie przeczę, że zdarzają się przypadki

złego traktowania zwierząt. Takie sytu-

acje należy piętnować, a sprawców ka-

rać. Sprawą podstawową dla nas nie jest

ubój rytualny, ale brak regulacji w kwe-

stii tzw. leżaków, czyli chorych i starych

zwierząt kierowanych na rzeź. To jest

podstawa w procederze handlu woło-

winą. Za to trzeba się wziąć. Już akty

prawne były prawie gotowe. To jednak

stanęło w miejscu, a w tak trudnych dla

wszystkich czasach rozpętano burzę wo-

kół uboju religijnego.

Gdyby tak się stało, że tzw. piątka dla zwie-

rząt weszłaby w życie, to nasz poziom eks-

portu, ale także spożycia wołowiny w kraju,

drastycznie spadnie.

– Gdyby rząd włączył się do działań,

które pozwoliłyby na otwarcie Chin na

mięso wołowe z Polski, nie mielibyśmy

teraz tak ogromnych problemów ze zby-

temwołowiny. Jeśli chce się coś zabrać, to

trzeba dać coś w zamian. Przecież ogra-

niczanie ubojów religijnych to zabiera-

nie pieniędzy hodowcom i przetwórcom,

a więc utrata podatków dla państwa…

Ubój religijny jest – moim zdaniem –

tematem zastępczym. Uważam, że to

nie jest patriotyczne, aby skłócać ludzi

w tak trudnym momencie. Komu na

tym zależy, by zarządzać kryzysem?

Czy nie lepiej żyć w pokoju i w spoko-

ju robić biznes? Jedno jest pewne – kto

dzieli rolnika z przetwórcą, zginie od

własnej broni, którą jest niewiedza. Zda-

rzały się już takie sytuacje, że starano

się skłócić te dwie grupy, wmawiając, że

wina za niepowiedzenia leży po stronie

przetwórstwa. Tymczasem jest on tak

samo ważnym elementem w całym łań-

cuchu produkcyjnym, w którymwszyscy

jedziemy na tym samym wózku. Skłó-

canie tych środowisk jest gilotyną dla

eksportu i dochodów państwa. Przeciw-

nik jest gdzie indziej. Największym na-

szym wspólnym przeciwnikiem są sieci

handlowe. Tu ogromna rola UOKiK,

do którego od 5 lat wysyłamy monity

w sprawie nieprawidłowości na linii

producenci i handel. Owszem, UOKiK

wziął się za jedną z sieci i nakazał za-

płacenie wielomilionowej kary, ale nie

za zbójeckie zasady współpracy z do-

stawcami, a pokazywanie innych cen na

półkach, a innych przy kasie. O regulo-

waniu zasad współpracy z producentami

znów zapomniano. A przecież w czasie

koronawirusa, gdy nie działa większość

branż, to właśnie polscy przetwórcy są

jedynym dostarczycielem podatków do

Skarbu Państwa. Może jednak warto

sprawdzić, ile CIT zostawiły zagranicz-

ne sieci w Polsce, a ile oddały do swoich

macierzystych firm? To nie może być

kolejny temat tabu.

W listopadzie pojawiły się dane dotyczące

eksportu polskiej żywności po trzech kwar-

tałach. Są budujące.

– To prawda. Mówią o tym liczby: eks-

portowaliśmy produkty rolno-spożyw-

cze wartości 25,1 mld euro (wzrost o 6,7

proc). Dostawy do krajów UE to 20,1

mld euro i wzrost o 4 proc. Wartość eks-

portu do krajów trzecich to 5 mld euro

i wzrost o 17 proc.! Nie psujmy tego, co

działa dobrze. I to jest nasz apel do rzą-

dzących – nie duśmy polskiej gospodar-

ki nieprzemyślanymi projektami w tak

trudnym dla kraju czasie. Dodatkowym

argumentem, by nie wprowadzać jakich-

kolwiek nieprzemyślanych decyzji poli-

tycznych w czasie pandemii COVID-19

jest drastyczne tąpnięcie w listopadzie,

które wyraża się 30-procentowym spad-

kiem koniunktury. Dotyczy to całej

branży spożywczej i, niestety, najbardziej

branży mięsnej. Jeszcze miesiąc temu za-

mówienia z sieci były nie najgorsze, ale na

grudzień są niemal zerowe. I pamiętajcie,

że przed nami najbardziej trudny w bran-

ży miesiąc – styczeń...