Previous Page  12 / 44 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 12 / 44 Next Page
Page Background

Józef Konarczak

, prezes ZM KONARCZAK:

– Nie znam zakładów przetwórczych, które z powodu pandemii nie

musiały ograniczać produkcji. Po wiosennym okresie koronawirusa

myśleliśmy, że wszystko powoli ustabilizuje się, a produkcję będzie

można odbudowywać. Niestety, jesienny lockdown i zwiększona liczba

zarażonych pokazały, że plany trzeba odłożyć „na potem”. Brakuje

ludzi. Ja sam od kilku dni pracuję na rozbiorze, ponieważ pracowni-

cy są chorzy lub na kwarantannie. A jak wszyscy doskonale wiedzą,

przyuczenie nowych osób nie jest prostą sprawą. Dla mojego zakładu

ważny jest między innymi handel z sąsiednimi krajami. Teraz prak-

tycznie zamarł, a wszystko za sprawą zamkniętych restauracji. Zresztą

HoReCa w kraju także była naszym znaczącym odbiorcą. Jeśli jeszcze

dodać do tego bardzo niskie marże, jakie w branży mięsnej obowią-

zują, a przy tym rosnące koszty, to obraz przyszłości rysuje się niecie-

kawy. Obserwuję poczynania rządzących i dochodzę do wniosku, że

w swoich decyzjach nie uwzględniają gospodarki. Nie oczekujemy od

rządu jakieś wielkiej pomocy – chcielibyśmy, żeby nasze zobowiąza-

nia, takie jak opłaty, kredyty czy leasingi, na ten trudny czas można

było odroczyć.

Anna Kaczorowska

, prezes ZM JÓZAN:

– Odczuwamy brak stabilizacji – kupujący albo zamawiają, albo zry-

wają kontrakty. Już widzimy wpływ niepotrzebnej nikomu „piątki”

wicepremiera Kaczyńskiego. Jeśli ludzie pracują, chcą wypracowywać

środki także dla państwa, to nie można podkładać im nogi. Nie pa-

trzcie na inne kraje, tylko na swoich przedsiębiorców, którzy z wiel-

kim wysiłkiem rozwijają swoje interesy, zatrudniają ludzi, dają im

pracę i płacę, a część zysku oddają państwu. Przedsiębiorcy z innych

krajów czyhają, żeby tylko powinęła się nam noga, zrobiła luka na

rynku, którą natychmiast wypełnią. Polska może produkować dużo

i dobrego mięsa wołowego – tylko nam nie przeszkadzać! Zainwe-

stowałam duże pieniądze w zakład i mam ogromne wątpliwości, czy

to naprawdę było potrzebne. Ale chciałam, żeby zakład miał nową

linię ubojową, nowy magazyn chłodniczy, żeby się rozwijał. A tu bydła

coraz mniej – rolnicy wyłamują się z hodowli z uwagi na niskie ceny,

a duże gospodarstwa hodowlane nie zaspokoją potrzeb producentów.

Trudno mówić o planach na przyszły rok. Żyjemy w strachu o to, co

nas jeszcze czeka.

Barbara Kobylańska

, członek Zarządu Food Service:

– Rok 2020 okazał się bardzo trudny dla branży mięsnej. Na ciężką

sytuację wpłynęło wiele czynników, ale najważniejszym była epidemia

COVID-19. Branża mięsna została szczególnie dotknięta epidemią

koronowirusa. Z jednej strony wystąpiły liczne ogniska choroby w

zakładach mięsnych. Nagle nie można było przeprowadzić uboju albo

rozbioru z powodu absencji pracowników, natychmiast należało zabez-

pieczyć surowiec do produkcji. Z drugiej strony wprowadzono lock-

down gospodarki. Zamknięcie całego sektora HoReCa, ograniczenia

w ruchu turystycznym, wprowadzenie pracy zdalnej oraz zamknięcie

szkół znacząco wpłynęły na duży spadek cen mięsa i popyt. Ceny żyw-

ca i ceny surowca były mocno powiązane z sytuacją rynkową. Kolejnym

problemem okazał się szybko rozprzestrzeniający się ASF. Pojawiały

się nowe ogniska i przypadki na zachodzie Polski, znacznie zwiększyły

się strefy z ograniczeniami na północy, wschodzie i w centralnej części

kraju. Coraz mniej jest obszarów wolnych od afrykańskiego pomoru

świń. Podsumowując rok 2020 możemy powiedzieć, że był to rok

szczególnych wyzwań i rozwiązywania problemów.

Adam Zdanowski

, współwłaściciel ZM Wierzejki:

– Co tu dużo mówić: bałagan i pandemia. Brak stabilizacji, brak ho-

reki, nadmiar towaru, niskie ceny, brak pracowników – to wszystko

razem na co dzień nam dokucza. Na koniec roku euro także miesza,

a my – kończąc inwestycję – musimy kupować w tej walucie maszyny

i urządzenia. Na to nakłada się ASF w Niemczech i przewidywana

groźba spadku pogłowia trzody chlewnej w kraju. Rynek jest bru-

talny i sam się rządzi sobą. My radzimy sobie dzięki temu, że od lat

budujemy dobre relacje z rolnikami. Przez pandemię pogorszyła się

sytuacja w naszych sklepach firmowych – z uwagi na zamknięcie szkół

wielu pracowników musi korzystać z opieki nad dziećmi, za co my

płacimy. Na to nakładają się godziny dla seniorów – wytwór chorej

wyobraźni. Dla handlu to są godziny zmarnowane! Zwyczajowo od

10-12 sklepy najczęściej odwiedzały matki z dziećmi, korzystające

z zakupów podczas spacerów. Godziny seniorskie – to nasza strata,

podobnie jak zamrożenie gastronomii, które negatywnie wpływa na

całą gospodarkę, nie tylko na branżę spożywczą.

Łukasz Wielgat

, kierownik masarni GS w Pruszczu:

– Dla nas rok 2020 pod względem finansowym nie był najgorszy,

a wpływ na to miały niższe ceny wieprzowiny na rynku. Dzięki temu

rentowność naszego zakładu w pewnym stopniu wzrosła. Byłaby

wyższa, gdyby nie windowanie wszystkich kosztów pozasurowco-

wych (ceny wody, ścieków, energii, badań weterynaryjnych), jakimi

jesteśmy obciążeni. Nie ukrywam, że koronawirus także bardzo nas

obciąża. Wdrożyliśmy wszystkie procedury, ale trzeba ciągle uważać,

by zakład jednozmianowy nie stanął z powodu kwarantanny pracow-

ników. Odczuwamy skutki zamknięcia gastronomii. Nie skupiamy

się przecież tylko na sprzedaży w sklepach – hotele, bary, restauracje

i domy weselne były naszym ważnym odbiorcą. Zatrudniliśmy więc

handlowców i szukamy w terenie nowych klientów. Trudno przewi-

dzieć, co nas czeka. Spadek cen żywca wieprzowego poniżej 4 złotych

życzenia

BILANS DODATNI

grudzień 2020

1 2

Nasza sonda 2020