■
Mówi się, że projekty w ramach działania „Współpraca” PROW są
panu doskonale znane, choćby dlatego, że współtworzył je pan, pracując
jako dyrektor Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie.
– Podczas mojej pracy w ODR Minikowo powstało wiele projek-
tów w ramach PROW. WMinisterstwie Rolnictwa zajmuję się
między innymi całym oprogramowaniem unijnym, a więc także
i działaniem „Współpraca”. I nadal będę się tymi zagadnieniami
interesował i zajmował, ponieważ pozwalają one na nowoczesny
sposób współpracy i doradzania, przekazywania tego słynnego
transferu wiedzy i innowacji w rolnictwie – od nauki do praktyki
rolniczej, z zaangażowaniem doradztwa i biznesu. Wszystkie te
podmioty, wszyscy ci interesariusze są dzisiaj ważni i co dla mnie
istotne – uczą się od siebie nawzajem.
■
Tak chyba było zawsze?
– Owszem, tyle że dziś nie jest już ważne, że ktoś na jakimś uni-
wersytecie coś wymyśli, co za 10 lat spłynie do ostatniego rol-
nika. Dzisiaj rolnik, który dysponuje nowoczesnym sprzętem
i oprogramowaniem, jest w stanie przekazać swoje doświadczenia
profesorowi, a na bazie tych doświadczeń naukowiec wyciągnie
ważne wnioski. To wzajemne przekazywanie wiedzy dla obu jest
jednakowo cenne. A przed doradcami i brokerami stoi najtrud-
niejsza część zadania – łączenie tych elementów.
■
W Polsce niewątpliwie uczymy się współpracy na nowo.
– Największym naszym kłopotem od 1990 roku jest współdziała-
nie i trudności z tym procesem związane. O ile w XIX wieku by-
liśmy w Europie inicjatorami działań wspólnych, o tyle w latach
powojennych zatraciliśmy tę umiejętność. Dzisiaj, kiedy naprawdę
mamy wolną rękę do tego, by dobrze współpracować, mówimy:
„ja wolę sam”. Mniej bardzo irytuje to, że rolnicy często markują
działania wspólne, udają współdziałanie.
■
To z pewnością wynika z braku zaufania?
– Oczywiście, a wszystko co innowacyjne i twórcze właśnie od
zaufania się zaczyna. Działanie „Współpraca w ramach Progra-
mu Rozwoju ObszarówWiejskich na lata 2014-2020”, które jest
tematem naszej rozmowy, nie spowoduje jakościowej zmiany, je-
żeli nie zaczniemy poważnie traktować jego założeń.Więcej, jak
twierdzi profesor Czapiński w jednej z ostatnich edycji Raportu
„Diagnoza Społeczna”, doszliśmy do bariery wzrostu rozwoju
gospodarczego, której nie da się przebić, jeśli nie wzrośnie poziom
zaufania społecznego. A jeśli zaufania nie ma, to trzeba tworzyć
procedury, różnego rodzaju zasady, mechanizmy, wytyczne i roz-
porządzenia. Tworzymy je na wypadek, gdyby któryś z uczestni-
ków jakiegoś współdziałania próbował oszukać.
■
Brak zaufania utrudnia życie w relacjach międzyludzkich i w rela-
cjach gospodarczych.
– Jak przez pokolenia psuliśmy zaufanie, obrzydzaliśmy sobie
spółdzielczość i różnego rodzaju formy wspólnej aktywności, tak
musimy spowodować, by w przyszłości współpraca na każdym
poziomie układała się dobrze i bezpiecznie. Nie jesteśmy takimi
gigantami gospodarczymi, żebyśmy podołali aliansom strategicz-
nym, występującym na poziomie globalnym. Na naszym podwór-
Z DR. RYSZARDEM KAMIŃSKIM
PODSEKRETARZEM STANU W MINISTERSTWIE ROLNICTWA
I ROZWOJU WSI, ROZMAWIA BOŻENA SKARŻYŃSKA
Po pierwsze i najważniejsze
– współpraca
ku lokalnym także widzimy, jak duże zakłady mięsne, na przykład
Animex, zostały przejęte najpierw przez amerykański Smithfield
Foods, a następnie przez WH Group z Chin. Na globalnym po-
ziomie biznesowym przepływów kapitałowych tak to właśnie wy-
gląda. Na poziomie małych biznesów brakuje współpracy małych
masarni, niewielkich gospodarstw hodowlanych i restauracji. Ta
sytuacja wynika z braku zaufania, a potem braku kompetencji spo-
łecznych, czyli umiejętności dogadywania się między sobą szefów
firm mięsnych i rolników, jeśli zawężamy obserwację do tego ob-
szaru. Być może to efekt polskiego systemu edukacji, w którym
brakuje elementarnych podstaw współpracy, a stawia się na wiedzę
i umiejętności indywidualne.Tymczasem najlepsze efekty przynosi
praca zespołowa.
■
Jak w tym kontekście ocenia pan współpracę między Stowarzysze-
niem Wieprz Polski a Stowarzyszeniem Rzeźników i Wędliniarzy,
które wraz z ODR w Minikowie współtworzą projekt w ramach dzia-
łania „Współpraca”?
– To jest przykład, jak od roku 2014 w bólach, ale jednak, rodzi
się takie współdziałanie między niewielkimi graczami na rynku
mięsa. Od początku jest to współpraca między rolnikami, hodu-
jącymi świnie rasy puławskiej a przetwórcami i restauratorami.
Uczestnicy tego systemu poznali się, nabrali do siebie zaufania
i choć często się kłócą i mówią o rozbieżnych interesach, starają
się budować coś wspólnego.
■
Zbudują, pamiętając, że na końcu jest konsument, o którego przecież
wszystkim chodzi. Czy potrzebny jest system, który pomógłby konsu-
mentom w dokonywaniu właściwych wyborów?
– Wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że polscy konsu-
menci przestali kierować się ceną przy zakupie i zaczęli analizo-
wać inne czynniki. To są ważne zmiany postaw konsumenckich
i w ślad za tym ci, który oferują żywność, muszą wskazać jakiś
wyróżnik, mówić: „ja mam taką żywność, jakiej ty chcesz – wy-
produkowaną z mięsa tradycyjnych ras, hodowanego w sposób
naturalny, z troską o dobrostanu zwierząt, z polskich pasz bez
GMO i bez stosowania antybiotyków”. Jeden kłopot, który widzę
i nad którym będziemy pracowali, to jest uporządkowanie syste-
mu jakości w Polsce.Tych znaków jest za dużo i nic dziwnego, że
konsumenci gubią się w natłoku informacji.
■
Czy można je sprowadzić do jednego, krajowego systemu?
– Faktycznie tych systemów i znaków jest bardzo dużo, a ci, który
nad nimi pracowali, są z nimi bardzo związani. Konsument nie
ma czasu, żeby na małej etykiecie wszystkie przeczytać i przeana-
lizować. Koniecznym jest uporządkowanie systemów na poziomie
krajowym. Choć mam świadomość, że to będzie trudny proces,
już go rozpoczynamy.
■
BILANS DODATNI
marzec 2020
2 0
Porozmawiajmy...