Previous Page  20 / 48 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 20 / 48 Next Page
Page Background

Mówi się, że projekty w ramach działania „Współpraca” PROW są

panu doskonale znane, choćby dlatego, że współtworzył je pan, pracując

jako dyrektor Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie.

– Podczas mojej pracy w ODR Minikowo powstało wiele projek-

tów w ramach PROW. WMinisterstwie Rolnictwa zajmuję się

między innymi całym oprogramowaniem unijnym, a więc także

i działaniem „Współpraca”. I nadal będę się tymi zagadnieniami

interesował i zajmował, ponieważ pozwalają one na nowoczesny

sposób współpracy i doradzania, przekazywania tego słynnego

transferu wiedzy i innowacji w rolnictwie – od nauki do praktyki

rolniczej, z zaangażowaniem doradztwa i biznesu. Wszystkie te

podmioty, wszyscy ci interesariusze są dzisiaj ważni i co dla mnie

istotne – uczą się od siebie nawzajem.

Tak chyba było zawsze?

– Owszem, tyle że dziś nie jest już ważne, że ktoś na jakimś uni-

wersytecie coś wymyśli, co za 10 lat spłynie do ostatniego rol-

nika. Dzisiaj rolnik, który dysponuje nowoczesnym sprzętem

i oprogramowaniem, jest w stanie przekazać swoje doświadczenia

profesorowi, a na bazie tych doświadczeń naukowiec wyciągnie

ważne wnioski. To wzajemne przekazywanie wiedzy dla obu jest

jednakowo cenne. A przed doradcami i brokerami stoi najtrud-

niejsza część zadania – łączenie tych elementów.

W Polsce niewątpliwie uczymy się współpracy na nowo.

– Największym naszym kłopotem od 1990 roku jest współdziała-

nie i trudności z tym procesem związane. O ile w XIX wieku by-

liśmy w Europie inicjatorami działań wspólnych, o tyle w latach

powojennych zatraciliśmy tę umiejętność. Dzisiaj, kiedy naprawdę

mamy wolną rękę do tego, by dobrze współpracować, mówimy:

„ja wolę sam”. Mniej bardzo irytuje to, że rolnicy często markują

działania wspólne, udają współdziałanie.

To z pewnością wynika z braku zaufania?

– Oczywiście, a wszystko co innowacyjne i twórcze właśnie od

zaufania się zaczyna. Działanie „Współpraca w ramach Progra-

mu Rozwoju ObszarówWiejskich na lata 2014-2020”, które jest

tematem naszej rozmowy, nie spowoduje jakościowej zmiany, je-

żeli nie zaczniemy poważnie traktować jego założeń.Więcej, jak

twierdzi profesor Czapiński w jednej z ostatnich edycji Raportu

„Diagnoza Społeczna”, doszliśmy do bariery wzrostu rozwoju

gospodarczego, której nie da się przebić, jeśli nie wzrośnie poziom

zaufania społecznego. A jeśli zaufania nie ma, to trzeba tworzyć

procedury, różnego rodzaju zasady, mechanizmy, wytyczne i roz-

porządzenia. Tworzymy je na wypadek, gdyby któryś z uczestni-

ków jakiegoś współdziałania próbował oszukać.

Brak zaufania utrudnia życie w relacjach międzyludzkich i w rela-

cjach gospodarczych.

– Jak przez pokolenia psuliśmy zaufanie, obrzydzaliśmy sobie

spółdzielczość i różnego rodzaju formy wspólnej aktywności, tak

musimy spowodować, by w przyszłości współpraca na każdym

poziomie układała się dobrze i bezpiecznie. Nie jesteśmy takimi

gigantami gospodarczymi, żebyśmy podołali aliansom strategicz-

nym, występującym na poziomie globalnym. Na naszym podwór-

Z DR. RYSZARDEM KAMIŃSKIM

PODSEKRETARZEM STANU W MINISTERSTWIE ROLNICTWA

I ROZWOJU WSI, ROZMAWIA BOŻENA SKARŻYŃSKA

Po pierwsze i najważniejsze

– współpraca

ku lokalnym także widzimy, jak duże zakłady mięsne, na przykład

Animex, zostały przejęte najpierw przez amerykański Smithfield

Foods, a następnie przez WH Group z Chin. Na globalnym po-

ziomie biznesowym przepływów kapitałowych tak to właśnie wy-

gląda. Na poziomie małych biznesów brakuje współpracy małych

masarni, niewielkich gospodarstw hodowlanych i restauracji. Ta

sytuacja wynika z braku zaufania, a potem braku kompetencji spo-

łecznych, czyli umiejętności dogadywania się między sobą szefów

firm mięsnych i rolników, jeśli zawężamy obserwację do tego ob-

szaru. Być może to efekt polskiego systemu edukacji, w którym

brakuje elementarnych podstaw współpracy, a stawia się na wiedzę

i umiejętności indywidualne.Tymczasem najlepsze efekty przynosi

praca zespołowa.

Jak w tym kontekście ocenia pan współpracę między Stowarzysze-

niem Wieprz Polski a Stowarzyszeniem Rzeźników i Wędliniarzy,

które wraz z ODR w Minikowie współtworzą projekt w ramach dzia-

łania „Współpraca”?

– To jest przykład, jak od roku 2014 w bólach, ale jednak, rodzi

się takie współdziałanie między niewielkimi graczami na rynku

mięsa. Od początku jest to współpraca między rolnikami, hodu-

jącymi świnie rasy puławskiej a przetwórcami i restauratorami.

Uczestnicy tego systemu poznali się, nabrali do siebie zaufania

i choć często się kłócą i mówią o rozbieżnych interesach, starają

się budować coś wspólnego.

Zbudują, pamiętając, że na końcu jest konsument, o którego przecież

wszystkim chodzi. Czy potrzebny jest system, który pomógłby konsu-

mentom w dokonywaniu właściwych wyborów?

– Wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że polscy konsu-

menci przestali kierować się ceną przy zakupie i zaczęli analizo-

wać inne czynniki. To są ważne zmiany postaw konsumenckich

i w ślad za tym ci, który oferują żywność, muszą wskazać jakiś

wyróżnik, mówić: „ja mam taką żywność, jakiej ty chcesz – wy-

produkowaną z mięsa tradycyjnych ras, hodowanego w sposób

naturalny, z troską o dobrostanu zwierząt, z polskich pasz bez

GMO i bez stosowania antybiotyków”. Jeden kłopot, który widzę

i nad którym będziemy pracowali, to jest uporządkowanie syste-

mu jakości w Polsce.Tych znaków jest za dużo i nic dziwnego, że

konsumenci gubią się w natłoku informacji.

Czy można je sprowadzić do jednego, krajowego systemu?

– Faktycznie tych systemów i znaków jest bardzo dużo, a ci, który

nad nimi pracowali, są z nimi bardzo związani. Konsument nie

ma czasu, żeby na małej etykiecie wszystkie przeczytać i przeana-

lizować. Koniecznym jest uporządkowanie systemów na poziomie

krajowym. Choć mam świadomość, że to będzie trudny proces,

już go rozpoczynamy.

BILANS DODATNI

marzec 2020

2 0

Porozmawiajmy...