Wybrane z tygodnia

21.02.2025

Mijający tydzień znów przyniósł wiele niepokojów w polskim sektorze rolno-spożywczym. To nadal rosnąca liczba ognisk w stadach dzików i w fermach drobiu. To ciągły niepokój hodowców związany z pryszczycą w Niemczech. To wreszcie obawy rolników, którzy hodują trzodę chlewną, związane z  napływem dużych ilości wieprzowiny z Niemiec. 

Ferma przemysłowa bez definicji

 Jednym z tematów posiedzenia sejmowej Podkomisji rolnictwa ds. dobrostanu zwierząt i ochrony produkcji zwierzęcej w Polsce oraz zwalczania chorób zakaźnych zwierząt w dniu 19 lutego były fermy przemysłowe. 

Jacek Zarzecki, przewodniczący Polskiej Platformy Zrównoważonej Wołowiny w trakcie swojego wystąpienia podkreślał: - Nie ma żadnego aktu prawnego, który mówiłby o tym, czym jest ferma przemysłowa i jakiej definicji ona powinna odpowiadać. Tym bardziej nie ma zatem wytycznych, jakie wymogi powinna ona spełniać. Unikajmy zatem sformułowań, które są nieprawdziwe i których definicji nie ma w polskim prawie. Wystarczy zapoznać się z literaturą naukową, która bardzo dobrze charakteryzuje tego typu przedsięwzięcia. Wczytując się dobrze w akty prawne, na podstawie istniejących tam przepisów mamy doskonały obraz tego, jakim przedsięwzięciem jest ferma przemysłowa, począwszy od obsady zwierząt, na wpływie na środowisko kończąc.

Wiceminister Jacek Czarniak dodał: - Możemy powoływać się na dane naukowe, funkcjonują terminy publicystyczne czy naukowe; terminy takie nie mają jednak mocy prawnej.

Jacek Zarzecki podkreślił: -  Jeżeli ktoś decyduje się na zamieszkanie w okolicach poligonu, no to musi mieć świadomość, że będzie słyszał strzały. Jeżeli ktoś decyduje się na zamieszkanie w okolicach lotniska, musi zdawać sobie sprawę z tego, że będą nad głowami przelatywały samoloty. Jeżeli ktoś decyduje się na zamieszkanie na terenach wiejskich, musi zdawać sobie z tego sprawę, że toczy się tam życie trochę inne, niż może komuś się wydaje. To życie polega na produkcji żywności, która trwa nie od godziny 7 do 15 i nie przez 5 dni w tygodniu.

Więcej na:Farmer.pl

Wirusy nie odpuszczają

Jak informuje Główny Inspektorat Weterynarii, stwierdzono trzy nowe ogniska grypy ptaków w Polsce. Tym razem trzeba było zutylizować 122 748 indyków w jednym stadzie komercyjnym oraz w dwóch gospodarstwach hodujących drób na użytek własny.

W tym roku to już 26. ognisko grypy ptaków (typ H5N1) w Polsce, które potwierdzono 19 lutego w gospodarstwie komercyjnym w miejscowości Bolesławiec, w gminie Mosina w Wielkopolsce. W gospodarstwie tym utrzymywano 122 704 indyków rzeźnych.

 Do 20 lutego z powodu grypy ptaków trzeba było zutylizować łącznie 2 186 190 sztuk drobiu.

Główny Lekarz Weterynarii poinformował także o trzech nowych ogniskach rzekomego pomoru drobiu. Łącznie od początku roku stwierdzono 14 takich ognisk. Po raz pierwszy wirus pojawił się w stadzie indyków. Chorobę stwierdzono 13 lutego na fermie w Józefowie, w gminie Wróblew, w powiecie sieradzkim, w województwie łódzkim, gdzie hodowano 50 699 indyków rzeźnych. Ptaki poddano utylizacji. 

GIW

 

Narodowa Wystawa Zwierząt Hodowlanych w odwołana

Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi odwołał Narodową Wystawę Zwierząt Hodowlanych, która miała się odbywać od 9 do 11 maja na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. 

- Minister Czesław Siekierski podjął decyzję o odwołaniu tego wydarzenia. Decyzja ta jest podyktowana aktualną sytuacją epizootyczną, wynikającą m.in. ze stwierdzenia w Niemczech pierwszego od 37 lat przypadku pryszczycy oraz wystąpienia na terytorium Polski ognisk choroby niebieskiego języka, oraz obawami hodowców dotyczącymi dalszego niekorzystnego rozwoju sytuacji epizootycznej - poinformował wiceminister rolnictwa Jacek Czerniak, który dodał, że ministerstwo uwzględniło stanowisko hodowców, traktując priorytetowo dobro hodowców, ochronę zwierząt oraz minimalizację ryzyka wystąpienia i rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych zwierząt.

MRiRW

SRW w mediach

- Przy najmniejszym poziomie pogłowia trzody chlewnej w powojennej historii Polski po prostu nie jesteśmy w stanie wyżywić rynku krajowego, bazując na własnej produkcji. Dlatego import jest zrozumiały. Ważne, żeby nie zalewało nas tanie mięso, które niszczy konkurencję. Ale daleki jestem od stwierdzenia, że Polska jest zalewana przez mięso z Niemiec – powiedział  Tomasz Parzybut, prezes zarządu Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy Rzeczypospolitej Polskiej w rozmowie z Portalem Spożywczym.

To komentarz do niepokojów wśród polskich rolników, zajmujących się chowem trzody chlewnej. Przypomnijmy, że w połowie lutego grupa rolników, producentów trzody z województwa łódzkiego, zatrzymywała transporty świń do kutnowskiego zakładu Grupy Animex. Rolnicy uznali, że pochodzą one z Niemiec, gdzie stwierdzono pryszczycę. 

Tomasz Parzybut komentując te wydarzenia, a także decyzję Ministerstwa Rolnictwa o kontroli pochodzenia mięsa w sklepach wielkopowierzchniowych, powiedział: - Każda kampania na rzecz promocji polskiego mięsa jest dobra. Nasze stowarzyszenie skupia polskie zakłady małe, średnie i duże. Te małe zdecydowanie opierają się na surowcu krajowym. Natomiast żaden zakład eksportowy, wysyłający swoje produkty do Wielkiej Brytanii, nie zaryzykuje dziś kupna mięsa z Niemiec, gdyż skutkuje to natychmiastowym wstrzymaniem transportu.

Więcej na: Portal Spożywczy

Mięso nieoznakowane

Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych przeprowadziła w lutym kontrole w sklepach wielkopowierzchniowych, sprawdzając czy mięso wieprzowe (luzem i w opakowaniach) jest właściwie oznakowane. W efekcie stwierdzono liczne nieprawidłowości w co dziesiątej ze 164 partii poddanych kontroli.

W przypadku 5 partii mięsa, oznakowanego jako „polskie” co do miejsca chowu i uboju, inspektorzy stwierdzili, że informacje przedstawione na etykiecie dla konsumenta były nieprawdziwe. W przypadku 2 partii miejscem chowu i uboju była Belgia, 2 partie mięsa pochodziły faktycznie ze zwierząt chowanych i ubitych w Niemczech, a w 1 przypadku - mięso pochodziło ze zwierząt chowanych i ubitych w Holandii. Efekt kontroli to postępowania administracyjne w związku z podejrzeniem zafałszowania żywności.

Inspektorzy stwierdzili między innymi: fałszowanie danych dotyczących o pochodzenia mięsa, brak informacji o pochodzeniu i wizerunku flagi państwa pochodzenia, stosowaniu niezgodnych z obowiązującymi przepisami określeń koniecznych do opisania pochodzenia mięsa.

- Nieprawidłowe oznakowanie krajem pochodzenia wprowadza konsumenta w błąd i jest zafałszowaniem żywności. Handlowcom, naruszającym interesy konsumenta, grozi w tym przypadku kara finansowa w wysokości od 1000 zł nawet do 10 procent  rocznego przychodu – podkreśla dr Przemysław Rzodkiewicz, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.

Więcej na: Farmer.pl

Grafika:iStock

 

Dane Adresowe

Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy
Rzeczypospolitej Polskiej
ul. Miodowa 14
00-246 Warszawa
+48 22 6350184
507-130-369
biuro@srw.org.pl

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Jeśli nie wyrażają Państwo zgody, uprzejmie prosimy o dokonanie stosownych zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.