Rozmowa z Januszem Walczakiem, przewodniczącym Komisji Zarządzającej Funduszu Promocji Mięsa Wieprzowego.
Zaledwie kilka dni temu Ministerstwo Rolnictwa zaprezentowało jednolite logo dla programów, które otrzymują dotacje z fundacji promocji produktów spożywczych wszystkich branż. Czy ta zmiana pociąga za sobą kolejne, na przykład w podziale środków?
- Praktycznie w przepisach niewiele zmienia. Tworząc jednolite logo ministerstwo i KOWR, po uzgodnieniu z zarządami poszczególnych komisji, chce zwrócić uwagę konsumentów na wydarzenia promocyjne, finansowane ze środków funduszowych. W ten sposób będą bardziej rozpoznawalne. Jednolite logo ułatwia pracę realizatorów programów, ponieważ porządkuje między innymi oprawę scenografii akcji czy audycji promocyjnych. Komisje nadal będą działały zgodnie z rocznymi strategiami, w których zawarte są wytyczne i zasady przydzielania środków na programy promocyjne.
A jakie są teraz priorytety w przyznawaniu tych środków?
- Programy można podzielić na trzy grupy. Podstawowa zasada to wspieranie programów o charakterze międzynarodowym, które w większości są finansowane ze środków unijnych. Celem tych działań jest zaistnienie polskich surowców i produktów rolnych na rynkach wspólnotowych i trzecich. Następna grupa to działania wielofunduszowe. Priorytetem są te programy, które łączą organizacje z różnych branż spożywczych. Na trzecim miejscu stawiamy wnioski, które pod jednym hasłem i programem łączą wiele wydarzeń. W ten sposób chcemy uniknąć wydawania decyzji na programy realizowane bez przetargów. Namawiamy organizacje do współdziałania. Wydatki dla określonego wydarzenia nie obciążają wówczas kasy jednego funduszu, ale rozkładają się na kilka. Zauważamy, że tego typu działania przynoszą lepsze efekty promocyjne.
Ostatnio rozmawiałam z Tomaszem Parzybutem, prezesem SRW RP, który podkreślał, że Stowarzyszenie przygotowuje programy, których ideą jest właśnie łączenie branż i przekazywanie konsumentom wiedzy na temat zrównoważonej diety, a więc łączącej w jednym daniu mięso z warzywami i węglowodanami. Rzecz w tym, by te ciekawe lekcje kulinarne przynosiły efekt w postaci wzbogacenia domowego menu o podobne potrawy.
- Popieramy właśnie takie podejście do tematu promocji żywności. Członkowie Komisji Zarządzających uczestniczą w imprezach promocyjnych, obserwują działania organizatorów, wsłuchują się w ich głosy i sugestie. Nasze konkluzje i wnioski są brane przez zarządy organizacji pod uwagę. Dzięki temu zmieniają się warunki promocji, wydarzenia są coraz ciekawsze i bogatsze w informacje na temat zasad zdrowego żywienia. Musimy zmieniać nie tylko nawyki konsumentów, ale przede wszystkim organizatorów tych wydarzeń. Są organizacje, które bardzo dobrze przygotowują akcje promocyjne, co nie znaczy, że mają spoczywać na laurach. Muszą uruchamiać szare komórki, podnosić jakość programów, przyciągać i zaciekawiać odbiorców. To są bardzo ważne działania. Mamy tego świadomość, ale też musimy pamiętać o wielkości budżetu funduszu. Do komisji wpływa mnóstwo wniosków. Jesteśmy zmuszeni wybierać najlepsze z najlepszych.
Jak ocenia pan sytuację na rynku wieprzowiny, której i pan jest producentem?
- Obecna sytuacja na rynku europejskim, gdzie nastąpiła redukcja loch i produkcja prosiąt, wpłynęła na ceny żywca we wszystkich krajach Unii. W tym momencie hodowcy mogą być zadowoleni, ale nie mogą zapomnieć o zagrożeniach. Jeśli przy wykorzystaniu taniego zboża zaczniemy zwiększać hodowle, możemy stanąć wobec kryzysu cenowego, ponieważ rynek znów „tąpnie”. Trzeba uważać, byśmy sami tego dobrego trendu nie zniszczyli. To najwyższy czas, by budować strategię rynku trzody chlewnej, idąc śladami branży wołowej czy drobiowej. Strategia daje perspektywę kontrolowanego rozwoju na wiele lat i zarazem odpowiada na część zagrożeń, dzięki wytycznym i analizie rynku. Jestem zwolennikiem zrównoważonego rynku i opłacalności w każdej dziedzinie. To nie jest łatwe. To jest wyzwanie dla rządu, ministra rolnictwa i organizacji branżowych.
Dlaczego w branży wieprzowej tak trudno jest dopracować się strategii rozwoju? Inne sektory już działają w oparciu o takie programy…
- Rynek mięsa wołowego jest oparty na drobnych hodowlach. W tej branży rolnicy i organizacje, ale także zakłady przetwórcze są polskie. Działacze z tej branży potrafili pokazać jakość polskiej wołowiny, hodowanej ekstensywnie, zareklamować ją doskonale zagranicą. W innych krajach hodowla bydła jest postawiona na intensywność. Naszą odmiennością wygrywamy. Branża drobiowa tworzyła się oddolnie – własne wylęgarnie, hodowle, przetwórnie i dystrybucja. A rynek wieprzowy, działający jeszcze kilka lat temu na podobnych zasadach, został w ogromnej części przejęty przez kapitał obcy. Import prosiąt, hodowla nakładcza, wielkie zakłady przetwórcze – to wszystko jest zdominowane przez zachodnie molochy. Nasza branża doskonale zdaje sobie sprawę, że trzeba taką strategię opracować w najbliższym czasie. Ja uważam, że powinna być zbudowana pod hasłem wieprzowina jakościowa i wieprzowina towarowa. Tylko to daje szansę rozwoju różnym podmiotom w różnych kierunkach konkurencji rynkowej.
Doskonale zdajemy sobie sprawę, jak bardzo skurczyła się hodowla trzody chlewnej w Polsce. Liczba wyhodowanych i sprzedanych tuczników wpływa między innymi na zasobność kasy Funduszu Promocji Mięsa Wieprzowego. Czy macie problem z uzyskaniem zaplanowanych wpływów?
- W pewnym momencie, gdy ceny surowca wieprzowego bardzo spadły, mieliśmy obawy o wielkość środków na koncie naszego funduszu. Był to jednak problem przejściowy. Wzrost cen spowodował, że utrzymaliśmy, a nawet przekroczyli zaplanowany poziom środków. Mamy przy tym świadomość, że w momencie spadku cen tuczników znów możemy borykać się z brakiem środków na wszystkie przyjęte wnioski.
Wakacje były od wielu lat znakomitym okresem na prowadzenie różnych akcji promocyjnych. Czy podobnie będzie tego lata?
- Nie do końca. Uznaliśmy, że rozdawnictwo wśród konsumentów już było. Teraz, jak już wspomniałem, stawiamy na edukację i podnoszenie świadomości konsumenta na temat zdrowego trybu życia i zdrowego odżywiania. Ważne, by konsumenci wiedzieli, gdzie mogą znaleźć promowane produkty i dlaczego właśnie takie wybierać i dlaczego je łączyć. Edukacja to nie tylko wydarzenia typu pikniki, ale także ciekawe programy w radio, telewizji i mediach społecznościowych. Z naszych obserwacji wynika, że nie można stawiać już tylko na jeden rodzaj działań promocyjnych. Stawiamy więc przed organizacjami branżowymi poprzeczkę bardzo wysoko i doceniamy ciekawe inicjatywy.
Stawiacie na różnorodność, wielokierunkowości i edukację konsumentów na każdym etapie takich programów.
- Na to przyszła pora. Konsumenci polskich wyrobów już posmakowali. To oczywiście nadal jeden z elementów promocji. Teraz trzeba pewnej równowagi w działaniach wszystkich organizacji. Stawiamy też na nowe organizacje i ich projekty, osobiście obserwując jak sobie radzą. Dzięki temu mamy zawsze własną ocenę tych działań. Wychodzimy z założenia, że pewną formą zaufania jest też kontrola.
Rozmawiała: Bożena Skarżyńska
Fot. Archiwum FGŻ
Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy Rzeczypospolitej Polskiej |
|
---|---|
ul. Miodowa 14 00-246 Warszawa |
|
+48 22 6350184 507-130-369 |
|
biuro@srw.org.pl |