Niepewność na rynku wieprzowiny

01.09.2023

Niepewność na rynku wieprzowiny
Rozmowa z Pawłem Rochalą, prezesem Spółdzielni Producentów Trzody Chlewnej „Tom-Tucz” w Bukowcu w powiecie tomaszowskim; członkiem Komisji Zarządzającej Funduszu Promocji Mięsa Wieprzowego.

Sytuacji branży mięsa wieprzowego z pewnością nie można zdefiniować jednoznacznie.
- To prawda. Rynek wieprzowiny jest bardzo niestabilny. Tej wymarzonej stabilności brak od lat. Myślę, że dopłaty – 100 złotych do prosiaka - pozwolą wreszcie rozbudować podstawowe stada, dzięki czemu będziemy mieli większą przewidywalność kolejnych działań.

Czy to jest szansa, by stada świń u nas były bardziej polskie niż importowane?
- Przede wszystkim musimy mieć wpływ na wielkość stada podstawowego. Jeśli prowadzimy tucz otwarty, jesteśmy uzależnieni od dostaw prosiąt, na przykład z Danii. Mogą nam dostarczyć tyle  prosiąt, ile zechcą. Hodowca nie może przewidzieć ostatecznej sytuacji na rynku. To, a także niepewność cen prosiąt i żywca, ma wpływ na decyzje rolników, którzy po kolejnych niepowodzeniach i braku opłacalności rezygnują z hodowli w ogóle lub decydują się na tucz usługowy, który gwarantuje niewielki zysk.

To jeden z powodów spadku pogłowia trzody chlewnej w Polsce.
- To niebezpieczna tendencja. Mam nadzieję, że to się zacznie powoli zmieniać. Chów trzody zdejmuje z rynku bardzo dużo zboża paszowego, które trudno sprzedać. Tym bardziej teraz, gdy dotarło do Polski tak dużo zboża z Ukrainy. Tylko chów świń może ten nadmiar zmniejszyć.

Na rynku mogłoby pojawić się więcej polskiego mięsa wieprzowego, którego smak i jakość jest często uznawana za zdecydowanie lepszą od mięsa importowanego. Czy przetwórcy będą wybierali to właśnie mięso?
- Teraz można mówić o pewnym trendzie w powrocie do dawnych receptur i smaków. Smak takich wędlin zapewnia mięso z ras rodzimych. Sam hoduję świnie rasy puławskiej. W hodowli ras zachowawczych obowiązuje dopłata do loch w wysokości 1300 złotych. Tu można dostrzec szansę powodzenia w powrocie do mięsa jakościowego. Polscy hodowcy, ale i przetwórcy, zorientowali się, że nie ilością wygramy na europejskim czy światowym rynku, ale jakością. A kolejny trend klientowski, także w Polsce, to sięganie po produkty najwyższej jakości.

A skoro padło słowo „przetwórcy”, chcę zapytać, jak ocenia pan współpracę hodowców z zakładami mięsnymi?
- Ogólnie można powiedzieć tak: jeśli mamy dobry, powtarzalny towar, to jesteśmy w stanie wynegocjować z przetwórcami wyższe ceny. Ostatnio pojawiły się jednak poważne problemy w zakresie płatności. Jeszcze niedawno mieliśmy płatności 14-dniowe, potem miesięczne, teraz zakłady wydłużają je do dwóch miesięcy. Tymczasem my, w spółdzielni, musimy zapłacić rolnikowi, dostawcy tuczników w tym samym miesiącu. Z uwagi na inflację właściciele zakładów mięsnych nie chcą braćkredytów, finansują się więc kosztem rolnika. Zgłaszałem ten temat w Ministerstwie Rolnictwa. Na razie nie mamy odpowiedzi. Hodowcy z naszej spółdzielni stwierdzili zatem, że będziemy współpracować z takimi zakładami, które realizują faktury w krótszym terminie.

Przetwórcy też mają uwagi o tym sposobie handlowania z rolnikami, który często stawia ich pod przysłowiową ścianą. Bywa, że dostawa trafia do innego zakładu, który zaproponował kilka groszy więcej za kilogram żywca. To wygląda trochę jak ruletka z obu stron…
- A wszystko ma przyczynę w tym, że nie mamy w Polsce określonego stada podstawowego. Gdyby to było stabilne, wiedzielibyśmy, ile mamy prosiąt, a zatem ile będzie tuczników. A skoro hodowlę opieramy na tzw. duńczyku, to nigdy nie określimy, ile ostatecznie tych prosiąt wjedzie do nas. Jeśli będzie ich bardzo dużo, to wyhodujemy dużo tucznika, co spowoduje natychmiast obniżkę cen żywca. Kiedy ceny idą w dół, spada opłacalność, a po kieszeni dostaje oczywiście rolnik.

Chęć współpracy z obu stron jest, tylko jej finał jest ciągle nieprzewidywalny…
- Tak, ponieważ wszystko weryfikuje rynek. Gdy brak towaru, to zakłady chcą współpracować na dobrych zasadach, opłacalnych także dla rolników. Gdy mięso jest dostępne w niższej cenie zagranicą, to wiadomo, że tam będą kupować. Teraz pojawił się nowy problem – zagranicą też brakuje mięsa wieprzowego. Jedyną korzyścią dla hodowców trzody w Polsce jest to, że staniała pasza, czym mogą zrekompensować koszty tuczu.

Jest pan członkiem Komisji Zarządzającej Funduszu Promocji Mięsa Wieprzowego z ramienia Stowarzyszenia Innowatorów Wsi. Jakie są – wobec nieustannych świńskich dołków i górek - przemyślenia członków Komisji na temat promocji mięsa wieprzowego?
- Do Komisji trafiają wnioski o dofinansowanie programów promocji z wielu organizacji. Naszym zadaniem jest opiniowanie tych wniosków i wybór najlepszych, które promując polskie mięso ciekawie, nowatorsko przekonują do jego walorów i spożywania. Nam chodzi o wzrost spożycia mięsa wieprzowego, a zwłaszcza tego polskiego, z lokalnych hodowli. Opiniujemy i wybieramy wnioski, ale też uczestniczymy w akcjach promocyjnych, przyglądamy się im i oceniamy.

A jak reagujecie na coraz bardziej zmasowane akcje przeciwników spożywania mięsa?
- Widzimy oczywiście trend w kierunku wegetarianizmu i weganizmu. Coraz więcej młodzieży wybiera dietę bezmięsną. Właśnie młodzi ludzie są najbardziej podatni na przyjmowani nieprawdziwych informacji na temat walorów mięsa wieprzowego. Dlatego jesteśmy przeciwni dezinformacji żywnościowej. Uważam, że z pełną, uzasadnioną naukowo informacją przekazywaną przez autorytety z dziedziny dietetyki powinniśmy jak najczęściej trafiać właśnie do najmłodszych Polaków. Takich programów promocyjnych potrzeba jak najwięcej. Idąc śladem organizacji producentów owoców i warzyw, powinniśmy promować produkty mięsne w przedszkolach i szkołach.

Niewątpliwie jest to dobra podpowiedź dla organizacji branżowych, takich jak SRW RP. To Stowarzyszenie ma już doświadczenie w realizacji programów promujących produkty mięsne podczas Dnia Dziecka w Kancelarii Premiera RP czy placówkach opiekuńczych, między innymi w Warszawie i w Łodzi.
- Takie wnioski chętnie wspieramy. To dobry kierunek promocji.


Rozmawiała: Bożena Skarżyńska

Dane Adresowe

Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy
Rzeczypospolitej Polskiej
ul. Miodowa 14
00-246 Warszawa
+48 22 6350184
507-130-369
biuro@srw.org.pl

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Jeśli nie wyrażają Państwo zgody, uprzejmie prosimy o dokonanie stosownych zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.