W ślad za artykułem Bartosza Wojtaszczyka z redakcji Farmer.pl wracamy do czwartkowego wydania Uwagi w TVN. Reportaż wyemitowany w tym programie budzi wiele wątpliwości i kontrowersji. Prezentując kadry z pewnej fermy drobiu, podobno zlokalizowanej w województwie lubelskim, dziennikarze rzucają mocne oskarżenia, które mogą odbić się na całej branży drobiarskiej. To nie pierwszy tego typu atak na sektor mięsny w Polsce. Pytanie pozostaje otwarte – to rzetelne informacje czy kolejny przypadek dezinformacji żywnościowej, której głośno mówimy – stop.
„ Scenariusz reportażu jest już chyba wszystkim dobrze znany – czytamy w artykule red. Wojtaszczyka - skruszony pracownik fermy (który pracował raptem trzy tygodnie) udał się z nagranymi przez siebie materiałami wideo do przedstawicieli jednej z organizacji prozwierzęcych, która następnie nagłośniła temat za pośrednictwem mediów.
Oczywiście nie chcemy i nie mamy prawa z góry zakładać, że opisane w reportażu wydarzenia nie miały miejsca. Złe, czy wręcz naganne praktyki hodowlane mogą zdarzyć się wszędzie, dlatego nie jesteśmy w stanie ocenić czy mamy do czynienia z prowokacją, czy faktycznym przykładem naruszenia zasad dobrostanu.Zakładając jednak, że obraz wykreowany przez dziennikarzy TVN-u jest prawdziwy, dlaczego jeden (choćby i naganny) przypadek jest wykorzystywany do szkalowania całej branży?
Kolejne wątpliwości budzą w nas same nagrania. Nie wiemy o nich nic - nie znamy ani miejsca, ani czasu ich powstania. Mogły one faktycznie pochodzić z nieszczęsnej fermy, równie dobrze mogły to być jednak zdjęcia z drugiego końca świata, z kraju w którym obowiązują nieporównywalnie niższe standardy dobrostanu niż w Polsce. Do tego dochodzi kiepska jakość samych nagrań, która - znając możliwości nawet najtańszych współczesnych smartfonów - nie daje pewności czy są to zdjęcia aktualne (…).
Człowiek, którego autorzy reportażu określają mianem „niedoszłego lekarza weterynarii”, powinien przecież wiedzieć, że pierwszą instytucją, do jakiej w opisanej przez niego sytuacji należy się udać, jest powiatowy inspektorat weterynarii, który ma obowiązek reagować na zgłoszenia patologicznych praktyk. Jeśli działania na szczeblu powiatowym nie przyniosłyby skutku, zawsze można udać się wyżej. To pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej - nie organizacje prozwierzęce - mają wiedzę, kompetencję i narzędzia do tego by kontrolować hodowcę, a w razie potrzeby nakładać na niego kary i je egzekwować. Trudno zatem dziwić się, że motywacja tego człowieka budzi w nas spore wątpliwości”.
W odpowiedzi na reportaż w Uwadze TVN, Dariusz Goszczyński, prezes KRD-IG wskazuje: „Coraz częściej osoby podejmujące pracę na fermach, zamiast rzetelnie wykonywać swoje obowiązki związane z opieką nad zwierzętami, rejestrują materiały wideo, które chętnie są wykorzystywane przez organizacje pro-zwierzęce oraz media. Filmy te są następnie prezentowane w sposób celowo zniekształcający rzeczywistość, kreując obraz, który nie odzwierciedla faktycznych warunków na polskich fermach drobiu. Gdyby osoby te rzeczywiście dbały o dobrostan zwierząt, wiele z sytuacji pokazanych w reportażu nie miałoby miejsca(…). Hodowla drobiu w Polsce, tak jak w całej Unii Europejskiej, podlega restrykcyjnym przepisom, a przestrzeganie wysokich standardów jest kluczowym elementem naszej działalności”.
Podobnie, jak cała branża drobiarska mamy nadzieję, że sprawa zostanie dogłębnie zbadana i wyjaśniona. Zapewne temat pojawi się także podczas czwartkowej (10 października 2024 r.) Biało- czerwonej Konferencji Branży Mięsnej, organizowanej przez Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP. Jednym z prelegentów będzie bowiem - Mateusz Kruszyński, lekarz weterynarii, starszy inspektor weterynaryjny ds. zdrowia i ochrony zwierząt.
BS
Więcej: Farmer.pl, TVN Uwaga
Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy Rzeczypospolitej Polskiej |
|
---|---|
ul. Miodowa 14 00-246 Warszawa |
|
+48 22 6350184 507-130-369 |
|
biuro@srw.org.pl |