Anna Anagnostopulu, z portalu Business Insider Polska, sięgnęła po temat określeń dotychczas zarezerwowanych dla produktów mięsnych, a wykorzystywanych w nazewnictwie spożywczych artykułów roślinnych. Powód jest zrozumiały – oto 4 października w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości zapadł wyrok, który rozstrzyga: nie można zakazać producentom roślinnych alternatyw określania ich mianem „burgerów”, „steków” czy „szynki”.
Wyrok TSUE daje jednak branży mięsnej możliwość prowadzenia dalszych negocjacji i walki o mięsne nazwy dla tradycyjnych produktów mięsnych.
Rozstrzygnięcie TSUE nastąpiło po tym, jak we Francji ustawodawca wprowadził zakaz używania „nazw mięsnych” przez producentów żywności pochodzenia roślinnego. Dekret z 2023 roku zakwestionowały organizacje skupiające producentów wyrobów roślinnych. Sprawa została skierowana do sądu, a ten zwrócił się do TSUE.
„Trybunał uznał, że unijne prawo nie pozwala na wprowadzenie ogólnego zakazu stosowania nazw produktów mięsnych dla wyrobów roślinnych, a konsumenci są dostatecznie chronieni i raczej nie pomylą „kotleta sojowego” z tym wyprodukowanym z mięsa. Zgodnie z orzeczeniem Trybunału państwa członkowskie mogą przyjąć inne nazwy dla tego typu produktów, jeśli jednak nie zostały one zdefiniowane w przepisach, nie można zakazać producentom żywności z roślin posługiwania się nazwami zwyczajowymi” – czytamy w artykule Anna Anagnostopulu.
Dziennikarka Business Insider Polska, do rozmowy na temat tego kolejnego ciosu w unijną branżę mięsną zaprosiła m.in. Tomasza Parzybuta, prezesa SRW RP. Przypomnijmy, że Stowarzyszenie od kilku lat toczy batalię o uregulowanie kwestii nazewnictwa produktów mięsnych i roślinnych w Polsce. - Wyrok TSUE, wbrew pozorom, daje nam więcej możliwości niż dotychczas i wskazuje jasną ścieżkę działania — mówi Tomasz Parzybut. — Wiemy, że nie możemy zakazać używania określeń zarezerwowanych dotychczas dla wyrobów mięsnych i musimy to przyjąć. Wiemy jednak też, że mamy prawo chronić te określenia, a pierwszym krokiem powinna być ochrona nazw powiązanych ściśle z naszą kulturą, jak np. kiełbasa krakowska sucha.
Tomasz Parzybut wskazuje na przykład Czechów, którzy w efekcie wyroku TSUE rozpoczęli już działania mające na celu ochronę określeń mięsnych. Warunkiem takiej ochrony ma być m.in. dodanie do nazwy zastrzeżonej określeń „alternatywy” lub „aromatyzowany”. Kolejnym dodanie nazwy surowca, który stanowi większą część produktu. — W efekcie otrzymujemy nazwę typu "grochowa alternatywa o smaku szynki";. Takie rozwiązanie byłoby dla nas satysfakcjonujące — mówi prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy.
Przypomnijmy, że po zmianie rządu Stowarzyszenie wróciło do tematu roślinnych zamienników. Prezes Parzybut rozmawiał kilkanaście miesięcy temu o tym problemie m.in. z wiceministrem rolnictwa Michałem Kołodziejczakiem, któremu zaprezentowano argumenty polskiej branży mięsnej, zbliżone do rozwiązań francuskich. Ministerstwo wskazywało na konieczność utworzenia komisji z udziałem przedstawicieli branży mięsnej i roślinnej.
Czy po roku milczenia w tej sprawie pojawi się kolejna tura negocjacji?
Zachęcamy do lektury artykułu Anna Anagnostopulu, bogatego w informacje i dane statystyczne z branży mięsnej i roślinnej (Business Insider, 2 listopada 2024 r.).
Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy Rzeczypospolitej Polskiej |
|
---|---|
ul. Miodowa 14 00-246 Warszawa |
|
+48 22 6350184 507-130-369 |
|
biuro@srw.org.pl |