Bilans wrzesień 2021

BILANS DODATNI wrzesień 2021 3 4 Poznajmy się O takich ludziach jak Grzegorz Ko- packi z Warty mówi się znako- mity rolnik, hodowca, producent i społecznik. Być może działalność społeczna powinna być na pierwszym miejscu, choćby dlatego, że od 1998 roku zasiada w różnych samorządowych gremiach, a od 2002 roku nieprzerwanie jest przewodniczącym Rady Miasta Warta w województwie łódzkim, cie- sząc się dużym autorytetem wyborców. Pro- wadząc duże gospodarstwo hodowlane, młyn i kompleks hotelowo-gastronomiczny, znalazł czas, by działać także w Komisji Zarządzającej Funduszu Promocji Mięsa Wołowego. – To moja druga kadencja w tym gremium – mówi Grzegorz Kopacki. – Uznałem, że jako hodowca bydła mięsnego powinienem wiedzieć, co dzieje się w naszej branży i móc wpływać na jej rozwój. Działamw grupie pro- ducenckiej, którą tworzą właściciele sześciu gospodarstw hodowlanych. Doskonale znam ich problemy i nadzieje związane z rozwija- niem ferm bydła mięsnego. Rolnik w dolinie Warty W swojej decyzji o prowadzeniu gospodar- stwa nigdy nie był sam. Po trosze to była wola rodziców, którzy wybrali Grzegorza na swo- jego następcę. Początkowo wspólnie z nimi prowadził kilkunastohektarowe gospodar- stwo, potem dołączyła żona. Dziś wspiera ich trzech synów, z którymi dzielą się obo- wiązkami – uprawą blisko 200 hektarów ziemi (własnej i dzierżawionej), hodowlą ponad 270 sztuk bydła mięsnego i działalnością gastro- nomiczną. – Kupujemy dwustukilogramowe byczki, najczęściej z hodowli na Mazurach – mówi Grzegorz Kopacki. –Mamy bydło rasy limu- osine, które najlepiej się sprzedaje, rasy charo- laise i mieszańce. Z opłacalnością było i jest różnie. Trudnych sytuacji w naszej branży było sporo. Pojawiły się w momencie zakazu uboju rytualnego czy piątki dla zwierząt. Te pomysły spowodowały, że polscy hodowcy tracili płynność, a zyskiwały ubojnie otwie- rane poza granicami kraju. Nam pozostał jedynie rynek sprzedaży żywych zwierząt z narzuconymi niskimi cenami. To spowo- dowało, że spadła produkcja, głównie w ma- łych gospodarstwach, gdzie hodowano do 10 sztuk bydła. Fermy, w których utrzymuje się kilkaset sztuk, radzą sobie nie najgorzej. Mimo piętrzących się przeszkód, z hodowli bydła rodzina Kopackich nie zrezygnuje. Tę specjalizację rozwijali stopniowo – od kilku- nastu, przez kilkadziesiąt do 300 sztuk rocz- nie. Inwestowali, rozwijali bazę i powiększali areał pod uprawy związane z utrzymaniem bydła. Mięso z ich hodowli cieszy się uzna- niem kupców. Rzadko trafia na polskie stoły; jest przede wszystkim eksportowane. – Ta produkcja staje się opłacalna dopie- ro wtedy, gdy skala produkcji jest duża. Ale na przeszkodzie w uzyskiwaniu większych dochodów stoją wszelkie podwyżki – płacy, energii, paliwa, materiału siewnego, nawo- zów i cieląt. Koszty utrzymania gospodarstwa z roku na rok rosną. Tak naprawdę pozostaje nam ciężka praca, bo chociaż dziś za dobrej jakości byka można dostać bardzo dobrą cenę, to koszty poszły tak bardzo w górę, że zmini- malizowały zysk. Hodować mimo to musimy, ponieważ w gospodarstwie podporządkowa- liśmy wszystko hodowli bydła na eksport – podkreśla Grzegorz Kopacki. Promowanie… pod wiatrakiem Restauracja Grzegorza Kopackiego nazywa się „PodWiatrakiem”. To symboliczna nazwa. Kiedyś działał w tymmiejscu młyn wiatrowy. Pamiątką po nim jest odtworzony wiatrak, stanowiący ozdobę przepięknie zagospoda- rowanego terenu wokół kompleksu hotelowo- -gastronomicznego. Grzegorz Kopacki jest także właścicielem dużego młyna w pobli- skich Proboszczewicach, znanego nie tylko w powiecie sieradzkim z doskonałej mąki. Te dwie działalności – hodowla bydła i przemiał zbóż – łączą się ściśle z prowa- dzeniem restauracji. W jej menu sporo dań z wołowiny. Największym wzięciem cieszą się burgery (solidnych rozmiarów), tatar oraz policzki wołowe – specjalność szefa kuchni. Po prostu – trzeba być i bywać

RkJQdWJsaXNoZXIy MjM4OTk5